wtorek, 16 lipca 2013

Mondrości Rzyciowe: By żyło się lepiej.


Pierwsze Mondrości cieszyły się popularnością, więc znów przybywam ze świeżą porcją rad i wskazówek, by żyło się lepiej. Dziś mamy troszkę z Rejestru i troszkę z moich własnych, doktorskich poszukiwań. Dziś dowiemy się, jak najlepiej chłonąć wiedzę. Znajdziecie również wskazówki odnośnie randkowania. Ten odcinek dodatkowo prezentuje wiele genialnych pomysłów, dzięki którym życie stałoby się prostszym! 





Autorka bloga Nie Zabijaj Mnie, Joxi, usilnie dopraszała się mojej uwagi, więc po prostu nie mogłem zignorować tej niemej prośby. Jak szybko się okazało, początek jej opowiadania zawiera bardzo cenną wskazówkę jak żyć?. Znacie problem zagubionych w supermarketach dzieci? Gdy te biedne istotki pętają się między regałami i nawołują matkę, serce się kraja. Pomyślcie też o tych wszystkich dzieciach, które nie znają swoich prawdziwych rodziców. I oto jest! Oto nadchodzi pomysł na lepszą przyszłość. Kody kreskowe! Tak tak, moi państwo. Kody drukowane na lewych nadgarstkach. Dotkniesz i wołasz rodziców. Szybkie, ekologiczne, niezawodne! 
Jej ro...znaczy zastępczy rodzice właśnie się przyznali, że przez całe życie ją okłamywali. Nie mogła w to uwierzyć. Co gorsza, jutro na jej lewym nadgarstku miał się pojawić znak, wzywający rodziców. Tylko czy ona chciała... czy chciała poznać prawdę o sobie? Postanowiła nie zaprzątać sobie tym wszystkim głowy i pójść pod prysznic. Odświeżona, położyła się do łóżka. Dziś jeszcze zasypiała jako Hermiona Granger, jednak od jutra nosić miała inne nazwisko. Tylko jakie?...
Wszyscy z pewnością znamy problem, że brak nam oczu. Niektórym parują w masce szybki, inni mają ślepe punkty w swoich samochodach, a jeszcze inni chcą mieć po prostu oko na wszystko. Natura obdarowała nas tylko dwoma gałkami ocznymi, więc powinniśmy opatentować sposób "jak patrzeć lepiej". Postanowiłem przeprowadzić pewne badania, które (póki co) spełzły na niczym, aczkolwiek niepowodzenia mnie nie zrażają. Inspiracją okazała się Mecenary Marines i jej Krwawa Ścieżka Przeznaczenia. Tutaj, moi państwo, patrzy się odwracając wzrok. Krulik. przedyskutował ze mną tę kwestię i postanowiliśmy jeszcze zapytać o zdanie Doktóra. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że jest to technika, o której nie śniło się tybetańskim mnichom, ale cała nasza redakcja postanowiła kierować się opisem i wciąż patrzymy sobie w oczy, jednocześnie odwracając wzrok (czasami tylko ktoś kończy z ołówkiem w oku, ale czego nie robi się dla nauki i lepszego życia?)
W trakcie wypowiedzi zrobił minę wyrażającą współczucie do dziewczyny. Przerażona tym faktem odwróciła się do niego i patrzyła się w jego oczy ze strachem. Czuła się przyparta do muru.
Prowadziliście kiedyś dochodzenie? Poważne dochodzenie, gdzie potrzeba szybkiego analizowania szczegółów? Ja, moi drodzy, nie potrafię wyciągać natychmiastowych wniosków, więc zdarza mi się sięgać po powieści kryminalne. Staram się wzorować na funkcjonariuszach, którym, poszukując pogubione żaby, nigdy nie dorównam. Wiecie, co może łączyć panierkę spod paznokci i zimne ciało? Zamrażalka. Jest to Mondrość Rzyciowa szczególnie skierowana do wszystkich, którzy lubią swoje przekąski trzymać świeże. Gdyby przypadkiem natrafili na fragmenty waszego lunchu, wyczyśćcie mu paznokcie. Otóż funkcjonariusze oraz patolog z opowiadania Clary fakty połączyli nadzwyczaj szybko. Morderca ma dużą zamrażalkę i najpewniej jest rzeźnikiem.  
— Pod paznokciami znalazła się ciekawa substancja, po zbadaniu jej kilkakrotnie okazało się, że to składniki panierki do kotletów, które wytwarzane są w zakładzie mięsnym pod Rochester. (...)  — Sądzę, że została zamordowana tego samego dnia, którego zaginęła, a do czasu znalezienia zwłok, cóż… jej ciało było przechowywane w zamrażalce. Zmiany w tkankach narządów wewnętrznych to potwierdziły. Przed chwilą przekazano mi wyniki badań.
Kolejny fragment, na który moja doktorska mość natrafiła, cechuje się pewnym syndromem Salomona. Niby pusto, ale jednak nie. Wzruszyła mnie Pokonana Zakochana i metafizyczna głębia. No i piękny opis wędrówki krajobrazem. Poczułem się urzeczony. Też zawsze pragnąłem wędrować krajobrazem, bo ulicą jest nudno, szaro i paskudnie. I błoto brudzi mi płaszcz. Właściwie ten króciutki fragment uświadomił mi, jak mało wiem o życiu. Za moich czasów chemia była inna i niewiele się na ten temat mówiło; temat tabu, z pewnością rozumiecie. Ale kształcę się już od wieków, a mimo wszystko wiedzę wciąż mam średniowieczną. Tlen ma wiązać się z używkami. I zupełnie już nie rozumiem, jak to może funkcjonować. Pójdę sprawdzić, jak idzie mi oddychanie koniakiem.  
Krulik.: Doktor udał się do swojego specjalnego magazynu, zlokalizowanego za naszą drewutnią, aby tam w spokoju oddać się oddychaniu koniakiem. Na szczęście udało mi się wyciągnąć go z miski, zanim zdążył się skompromitować i już jest trzeźwy.
Było prawie tak samo jak kilka lat temu... tylko wtedy byli młodsi i krajobrazem którym podążali był piękny Gdańsk. Błąkali się tak po ulicach co wieczór, ranem nie wracając do domów. Dworzec był ich domem. Albo plaża - gdzie Delfina cała oddała się Darkowi. Ten pamiętny dzień. Kiedyś kochała tą datę, teraz chciała ją wymazać ze swojej pustej głowy. Przeklinała dzień w którym go poznała. Było lato. Początek lipca. Temperatury w każdy dzień biły rekordy. W telewizji tylko mówiono o pożarach lasów i suszach. Jednak nie obchodziło to Delfinę i Julitę. Trwały wakacje, czyli czas wyluzowania, wolności od szkoły i imprezowania! One to ostatnie słowo znały najlepiej. Imprezy były dla nich jak tlen i co za tym idzie: używki. Zaczęło się niewinnie, ale zawsze się tak zaczyna.
Tak, tak. Przepraszam najmocniej, no. Obiecuję mniej eksperymentować przy kwestiach mnie nurtujących. Aczkolwiek mógłbym częściej oddychać koniakiem... W poprzednim odcinku Mondrości Rzyciowych dużym zainteresowaniem cieszył się poradnik romantycznego nastroju. Cieszę się, że znów mogę udzielić wam kilku rad! Dziś zwracam się głównie do przedstawicielek płci pięknej. Obserwowałyście kiedykolwiek swoje koleżanki i krzywiłyście się z niesmakiem, widząc ich podatność na urok męski? Są też te "łatwe", a taką żadna niewiasta być nie chce. I oto jest! Oto objawienie, oto Mondrość Rzyciowa w wykonaniu Vicky Pinky. Nie całujcie się. Nigdy, przenigdy. (seksu też nie uprawiajcie, bo zajdziecie w ciążę i umrzecie) A w szczególności nie na pierwszej randce! To niedopuszczalne. W ogóle powinnyście zachowywać się jak Królowa Śniegu - piękna, zimna, niedostępna. Chyba że... w grę wchodzi koncert ulubionego zespołu. Wtedy nic z powyższych się nie liczy. 
Chciałam aby traktował mnie jak coś, co trzeba długo zdobywać. Nie będzie mnie przecież miał za jakąś łatwą panienkę, która na pierwszej randce dała się pocałować. Muszę uświadomić mu, że tamto to jednorazowy wyskok, który nie powtórzy się przy następnej nadarzającej się okazji. Jednak 30STM jest moim ulubionym zespołem i idiotyczne byłoby nie przyjąć zaproszenia na ich koncert.
Były rady dla zakochanych, więc może dla czytelników, którzy pożerają wiedzę? Za moich czasów książek wielu nie istniało. A jak już były, to po łacinie. A łacinę mało kto znał. Kiedyś zastanawiałem się, po co spędzać tyle czasu na przepisywaniu ksiąg, skoro tak mało osób je przeczyta. To nieporównywalnie dużo zachodu. No, potem wszedł druk, ale nadal było kiepsko. I dziś, dziś właśnie stwierdziłem, że mnisi w klasztorach popełnili kategoryczny błąd. Książki nie miały obrazków. Pomyślcie, jakież to genialne. Nie rozumiesz słowa z czytanego tekstu, ale widzisz obrazek i wiedza, zapisana na tysiącu stron... wpływa ci po prostu do głowy. I tak stało się z Hermioną, która występuje w opowiadaniu autorki o nicku Qinsia
Gdy znalazła się w środku pomieszczenia to ujrzała malutki i drewnianego stolik. Na nim leżała gruba książka, zatytułowaną w obcym języku, którego Hermiona nie potrafiła rozszyfrować. Zaintrygowało ją to. Usiadła na krześle stojącym obok i otworzyła księgę. To, co zobaczyła przeszło jej wszelkie oczekiwania…


18 komentarzy:

  1. W "Love in Losangeles" urzekł mnie kot w nagłówku i nazwa zakładki z bohaterami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty w nagłówku są intrygujące! Oraz Wieża Eiffla w Los Angeles.

      Usuń
    2. Ten kot jest taki... inspirujący.

      Usuń
    3. Zakładka z bohaterkami to mój faworyt. Geniusz. Geniusz po prostu :D

      Usuń
  2. Dziękuje bardzo za reklamę <3 Wybuchłam mega głośnym śmiechem, gdy to zobaczyłam. Te kody kreskowe byłyby dobre ! Dziękuje bardzo za poprawienie humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super tekst! Najlepszy "kfiatek" to chyba to z Hermioną, która na drugi dzień miała się obudzić z innym nazwiskiem. Uśmiałam się normalnie nie mogę!!! :P:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, jestem ciekawa jak ty 'genialnie' piszesz

      Usuń
    2. Cóż, poprzeczka wysoko nie jest. Gorzej niż ty się nie da. Hahahaha. :D

      Usuń
    3. Och wybacz, jednak da się. Są jeszcze dzieci z podstawówki.

      Usuń
    4. Borze Liściasty, Sznaucer od dawna nie widział tyle dużo dramy. Jak słodko <3

      Usuń
    5. Nolannie zatkaj dzióbek. krowa która dużo ryczy mało mleka daje

      Usuń
    6. Nolannie, jest taka delikatna różnica pomiędzy inteligentnym dowcipem, nawet dosyć bolesnym dla odbiorcy, a prostacką uwagą. ^^

      Usuń
    7. Kochane Anonimki możecie mnie pocałować tam gdzie światło nie dociera jak nie potraficie mi napisać swojej opinii z własnego konta. Anonimowo każdy kozaczy HAHA

      Usuń
    8. No to ja napiszę z własnego konta - Nolannie, słoma Ci z butów wychodzi. ;*

      Usuń
  4. Mrocznie się zrobiło w komciach.

    Mondrości rzyciowe przyjmę sobie z zapartym tchem do serduszka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeej ile tu hejterstwa ^^ "lubie to" :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem jakąś wielką przeciwniczką analiz blogowych opowiadań, czy opek jak kto woli, ale trochę przeginacie. Wyrwaliście wypowiedź jednego z bohaterów z kontekstu i się nabijacie z tej nieszczęsnej panierki do kotletów. Logiczne jest, że jak ktoś przetrzymuje zwłoki w zamrażalce, to do ciała przylepią się jakieś produkty, które tam trzyma. Równie dobrze to mogła być fasolka szparagowa lub rostbef. A robicie z tego wielką sensację.
    Każdy ma jakieś hobby, rozumiem, że wasze to zbieranie wszystkich głupot z opowiadań i naśmiewanie się z nich ku uciesze publiczności? Ludzie lubią bawić się kosztem innych, jednak pomyślcie sobie, że niektóre osoby nie będą podchodziły do tego tak jak ja i mogą się bardzo przejąć tym, że ktoś się naśmiewa z ich pisaniny. Czasami zastanówcie się i pomyślcie, że po drugiej stronie siedzi żywa osoba i nie zawsze przyjmie takiego typu post jako zabawną ciekawostkę, tylko jako atak na swoją osobę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, rozumiem krytykę, ale nie naśmiewanie się. Nie mam czego tutaj szukać, bo poziom wypowiedzi jest niziuuuuutko...

      Usuń