wtorek, 16 kwietnia 2013

Felieton: (Nie)banalne gotowanie z bloggerami

Post może zawierać śladowe 
ilości lokowania produktu.
Nie należy również odbierać
go zbyt poważnie.
Od jakiegoś czasu blogi kulinarne robią się coraz popularniejsze, jednak ich sztampowość zaczyna przytłaczać szarego czytelnika. Odpowiedzią na rutynę w kuchni jest blog From Movie To Kitchen, który wprost wychodzi naprzeciw potrzebom internauty. Autorka postanowiła połączyć kino z gotowaniem i prawie jej się to udało. Należy tutaj jednak zaznaczyć „prawie”, gdyż mnie onegdaj „prawie” udało się wyleczyć ofiarę moru. Szło mi świetnie, pacjent zmarł. Jednak obrazą dla strony, która zdobyła pierwsze miejsce w konkursie „Blog Roku”, byłoby przyrównywanie do takiego ciemnogrodu, jakim były moje czasy!
Przygotowując się do stworzenia tego artykułu, potrzeba zagnała mnie do dokładnego zapoznania się z przepisami, jednakowoż kucharz ze mnie beznadziejny i niektóre wyszły mi chyba inaczej, niż autorka udokumentowała na zdjęciach. Urzekł mnie przepis na mleko makowe, toteż z miejsca poczynione zostały przygotowania, by napój ten uwarzyć. Jego innowacyjność zabrała mi dech, a poziom trudności w wykonaniu stał się niezłym wyzwaniem. Ogromne wrażenie zrobiło również udowodnione działanie nasenne specyfiku! Magia! Gdyby w moich czasach stosowano takie czarodziejstwa, zamiast okładów z żab, na pewno spora część Europy zostałaby ocalona. Geniusz tego szachrajstwa wprawił mnie w osłupienie. Chęć spróbowania odciąga mnie od pisania.


Mam dziwne wrażenie, że chyba moje mleko makowe minęło się z przepisem, bowiem na autorskich zdjęciach jest ono jakby mniej czarne. Ale cóż tam. Mak jest makiem, więc efekt będzie podobny! O! Moment, zdaje się, że papież czegoś chciał, bo stoi i dziwnie spogląda w moją stronę...

Dziwne. Jednak czas już wrócić do relacji z przygód filmowo-kulinarnych. Kolejny przepis, który po prostu powalił mnie na kolana i wzruszył tak, że aż szybki w masce zaparowały to... kanapka! Ka-na-pka! Ileż godzin niegdyś spędzano nad książkami kucharskimi i wertowano je z rozpaczą i kołatającym sercem. Oto nadszedł kres wieków ciemnych, gdyż blog From Movie To Kitchen niesie pochodnię wiedzy! Szynka, ser, ogórki, cebula! Bogurodzico, skądże ja zdobędę te specyfiki, by w mej kuchni narodził się Graal wśród kanapek? Oh, urządzenie chłodzące świeci pustkami. Znajduje się tam natomiast ser żółty, zatem mogę zajrzeć do kolejnego przepisu! Cheesburger! Świetność i niebanalność tego przepisu zaskakuje mnie... ilekroć przyjdzie mi do głowy o nim myśl! 
Apetyczna strawa, moiściewy. To już półmetek, jednak nim wspomnę o kolejnym przepisie, musicie wejść w odpowiedni nastrój. Będzie to potrawa niezwykła; niegdyś ulubiona przekąska królów. Zwykły śmiertelnik mógł tylko pomarzyć o jej widoku na swoim talerzu (zakładając oczywiście, że talerz miał...). Samo przygotowanie również wymaga wielu skomplikowanych czynności. Niezbędna jest również patelnia. Tak, tak. Można próbować przygotować ją na płaskim kamieniu nad ogniem, jednak straci wtedy wiele ze swojej niezwykłości. Oto nadchodzi moment wielki. Moment... jajecznicy
Roztrzepane jaja, scrambled eggs, munakokkeli, Rührei, telur hancur, huevos revueltos, frittata - brzmi dumnie, nie sądzicie? Moja jajecznica się na mnie patrzy, ale to może nadal być efekt uboczny źle uwarzonego mleka makowego, o czym dyskutowaliśmy już z papieżem. Zbieram siły przed ostatnim już przepisem. W tradycji polskiej wita on gości, nowożeńców oraz innych wędrowców, którzy zawsze są mile widziani. Chleb i sól znamy od wieków, jednak dopiero blog From Movie To Kitchen naprowadził mnie na właściwą drogę, sugerując, że sól i chleb można... połączyć! Tak powstaje chleb z solą.

Na tym kończy się nasza przygoda, ale napłynęła do mnie inspiracja i również postanawiam zamieścić przepis inspirowany filmem! Potrawa nie ma jeszcze nazwy, więc każda tak naprawdę będzie dobra. 

Potrzebne nam będzie:
- człowiek.






18 komentarzy:

  1. Teraz chyba schowam się w kąt i zapłaczę nad moim marnym losem :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co zazdrościsz przepisu z I am legend?

      Usuń
  2. Drodzy autorzy, pewne kwestie nie dają mi spać, żywię więc nadzieję, że zaspokoicie moją ciekawość.
    Ile macie lat? Dwudziestka już chyba za wami? Zdradźcie mi przepis na przedłużenie doby, żeby studiując/pracując (zakładam, że robi się to w tym właśnie wieku), prowadząc życie towarzyskie, mieć czas na bycie na bieżąco ze wszystkimi pierdołami w blogosferze i jeszcze o nich pisać? Jest jakaś pani doktorowa albo krulicza samica? Czy po prostu waszą pasją jest przesiadywanie na blogach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha. No to pogadane.

      Usuń
    2. Zadając pytanie bezsensowne, bez sensu odpowiedź otrzymasz.

      Usuń
    3. Bezsensowne bo? Bo sugeruje, że nie macie co robić ze swoim życiem?

      Usuń
    4. Buldogi to takie problematyczne psy. Trzeba im przecierać fałdy skórne, żeby nie dochodziło do rozwoju bakterii i nie można za mocno ściskać, bo wypadają im gałki oczne. To smutne. Jak z tym sobie radzisz w życiu, Buldogu?

      Usuń
    5. Buldogu,w istocie było bezsensowne. Twoje pytanie o wydłużenie doby to niezbyt udana próba bycia uszczypliwym; przykro mi, ale nad tym musisz jeszcze popracować. Cóż, nie każdy może być nami. Jak widać na załączonym obrazku, w naszej dobie starcza czasu na pracę, studia, życie towarzyskie i wyszukiwanie absurdów w internecie. Jeżeli wydaje ci się to niemożliwe, może warto posprzątać swój plan dnia i zastanowić się nad marnotrawieniem czasu? Dobra organizacja jest podstawą. Doktórze, mnie bardziej zastanawia kwestia pisania na komputerze! Przecież buldogi mają takie śmiszne łapki...

      Usuń
    6. Na załączonym obrazku widać niestety co innego i dlatego popełniłem tamtego komcia. Kto mówi, że to niemożliwe? Tylko czy człowiek studiujący coś absorbującego i/lub pracujący, prowadzący ciekawe życie towarzyskie, mający zainteresowania, będzie tracił swój wolny czas, którego fizycznie nie jest w stanie mieć w nadmiarze, na takie pierdoły jak śledzenie bzdur w blogosferze i pisanie o nich? No właśnie.

      Usuń
    7. Jeśli dalej będziesz zakładać, że osobnik ze słoikiem miodu zamiast głowy, stworzenie futerkowe, które żywi się kabanosami i kapustą oraz średniowieczny doktor, leczący dżumę jedną ręką będą odpowiadać twojemu wyobrażeniu o człowieku studiującym/pracującym, posiadającym życie towarzyskie i różne zainteresowania, to powodzenia w dalszym rozkminianiu tego przypadku w swoim wąskim sposobie myślenia :P.

      Usuń
    8. Hobby jak każde inne. Jedni latają na paralotni, inni tropią internetowe absurdy.

      Usuń
    9. Albo uważają się za owcę.

      Usuń
    10. Studiuję, mam znajomych, zainteresowania i w cholerę wolnego czasu. O mój borze, ja nie istnieję!

      Czy człowiek studiujący coś absorbującego i/lub pracujący, prowadzący ciekawe życie towarzyskie, mający zainteresowania, będzie tracił swój wolny czas na takie pierdoły jak śledzenie blogasków o bzdurach w blogosferze i pisanie komciów do nich?

      Usuń
    11. Łapki opadły, ogłaszam kapitulację.

      Usuń
  3. Najwyraźniej świat Buldoga jest jednym wielkim kołowrotkiem dla chomika D: Zero otwartości na nowe doznania.

    OdpowiedzUsuń